Akcja tej opowieści rozpoczyna się w 1002 roku, jej miejsce to ziemie polskie i ich szeroko pojęte okolice. Przypominam, że panuje nam Bolesław, przez potomnych nazwany Chrobrym.

Dawniej blog ten znajdował się pod adresem: mad-and-evil.blog.onet.pl, jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zajrzyj na pasek boczny.

sobota, 15 grudnia 2012

21. Gdy męża w domu nie ma... żona chodzi do kościoła (Emnilda)


     Bolesław wyjechał razem z Sygrydą. Kneźna pozostała sama z dziećmi, które zawsze przeżywały wyjazdy ojca. Najdziwniej jednak zachowywała się Adelajda. Emnilda postanowiła, więc wybrać się do katedry, aby pomodlić się tam za duszę Ekkeharda i wybrnięcie z tej niezręcznej sytuacji, a także za powodzenie kampanii. Zabrała ze sobą Regelindę, nieco roztrzęsioną, małą Marię, Mieszka Lamberta i Ottona, jednak chłopcom zajmowała się piastunka, Czesława. Najstarsza z córek odmówiła wyjścia. Nikt nie miał zamiaru jej zmuszać.
     Proste, drewniane ławy ciągnęły się przez nawę główną. Rzeźby były nieco przerażające i wprawiały człowieka w nastrój melancholii i smutku. Mały Otto musiał być uspokajany przez cały czas trwania liturgii, gdyż bał się otoczenia. Emnilda jednak chciała go wychować na chrześcijanina i od dziecka przyzwyczajać do Kościoła. Było to zrozumiałe…
     Polska to młody kraj, od niedawna poważany w Europie, wielu ludzi nie przestawiło się jeszcze na nową religię, a ona dobrze zdawała sobie sprawę. Z żalem stwierdziła, że i Bolesław nie zawsze przestrzega świętych praw.
     Na zdobioną ambonę wspiął się biskup. Sapał cicho, pokonując kamienne schodki. Gdy ustawił się ponad tłumem zapadła idealna cisza.
     - Wierni! – zagrzmiał, wstrząsając katedrą. – Te ziemie, ziemie polańskie, wstępują w nowy wiek. Wiek chrześcijaństwa. Odrzuciliśmy dawne wierzenia, a wielu bożków zastąpiliśmy jednym, wielkim Bogiem. Akceptujemy i Jego samego, i Jego przykazania, które dał nam, abyśmy mogli zaznać wiecznego życia w chwale. Oddajemy Mu cześć, regularnie odwiedzając Jego świątynię. – Emnilda czuła, że częste użycie słowa „Jego”, z naciskiem, ma wywołać coś niby wyrzut sumienia. – Jednak czy tak jest naprawdę? Czy bogobojność i bycie chrześcijaninem nie jest kartą przetargową do lepszego życia? Jestem lepszy od innych, bo daję większe datki na kościół i częściej mnie w nim widzą? A co jest w domu? W domu oddaję cześć Perunowi!
     Tak, należy się strzec starej wiary! I tych, którzy za pokorną postawą i wiarą kryją swe prawdziwe oblicze. – Spojrzenie biskupa powędrowało ku Emnildzie. – Chrońcie swe rodziny przed poganami, chrońcie siebie przed kłamstwem. Bóg jest tylko jeden! I wie o wszystkim, czuwa nad nami. Spójrzcie na siebie i powiedzcie czy w pełni oddajecie cześć Panu.  Zróbcie rachunek sumienia i strzeżcie się niewiernych.
     Niewierni zniszczą ten kraj. Spowodują upadek obyczajów. Nie możemy na to pozwolić – zakończył i zszedł z ambony. Cały kościół zapełniony był milczeniem i niepokojem.
     Po chwili rozległ się szept, który przerodził się w ogólną modlitwę:
     - Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum. Adveniat regnum tuum. Fiat voluntas tua, sicut in caelo et in terra. *
     Msza szybko minęła. Czesława zabrała ze sobą dzieci, a Bożydar, który towarzyszył księżnej, został z nią w kościele, czekając aż wierni go opuszczą.
     Bożydar miał dwadzieścia sześć lat i swoje imię zawdzięczał matce, zafascynowanej nową religią. Gdy tylko urodził się jej pierwszy syn stwierdziła, że jest darem od Boga. Mężczyzna otrzymał po niej religijność. I to taką czystą i prawdziwą wiarę w Boga. Często modlił się w samotności w kaplicy zamkowej.  Wiernie służył swej pani.
     - Zostań tu, dobrze? – Skinął głową, obserwując jak kneźna znika w zakrystii.
     Uklęknął przy bocznym ołtarzu i zaczął się modlić.
     W tym czasie Emnilda stanęła przed Ungerem.
     - Niech będzie pochwalony Jezu Chryste, księże biskupie. – Duchowny siedział za dębowym stołem, przeglądając jakieś dokumenty. Na dźwięk jej głosu uniósł głowę i uśmiechnął się. Poderwał się z fotela i ukłonił.
     - Na wieki wieków. Pani.
     - Poruszające kazanie. – Zaświeciły jej się oczy. – Dlaczego w trakcie tak uważnie się mi przyglądałeś?
     Unger opadł na krzesło, niby zmęczony i schorowany.
     - Nie udawaj, biskupie.
     - Po prostu chciałem cię ostrzec, pani.
     - Przed czym? – Usiadła na drewnianej ławie. Jej wzrok przykuł obraz przedstawiający starożytny. Rzym. Była tu często, jednak to musiał być nowy nabytek.
     - Przed niewiernymi. Przed dwulicowymi demonami, które zbliżają się do ciebie, pani, z każdej strony.
     - Kogo masz na myśli? – nie ustępowała.
     - No cóż… Twój mąż, nie jest człowiekiem bez skazy.
     - To wychowanie takim go sprawiło, jednak sprowadzam go na dobrą drogę.
     - Świętosława Sygryda, to dopiero niezły demon.
     - Ona się z tym nie kryje. – Emnilda była zniecierpliwiona.
     - Dzieci…
     - Niby które? Mały Otto czy może Adelajda, zakonnica?
     Zostawił to bez odpowiedzi. Westchnęła.
     - Tak naprawdę interesuje mnie, co się stało z tą niby opętaną.
     - Ma się dobrze i jest zdrowa.
     Zapadło milczenie, niezbyt przyjemne. W tym czasie biskup zdążył przejrzeć wiele dokumentów.
     - Nie interesuję się polityką – zaczęła Emnilda – ale zastanawiam się, co też ksiądz tak pilnie studiuje.
     - Jeden z młodych księży został wysłany na wschód, miał mi donosić o tym, co tam się dzieje. Trafił ostatnio do… Syroczca.** Przez ten gród przechodzą szlaki handlowe… z Rusi przez Nur, Brok, Brańsk do Wielkopolski, Kujaw i Pomorza i z południa do Jaćwieży i Prus. Podobno bardzo dobrze rozwinięty. A jeżeli chodzi o kościół, to mają tam niewielką kaplicę pod wezwaniem św. Barbary. Myślę, że coś z tego będzie. Wcześniej trafił do Pomnychowa*** – czytał z nazwy nakreślone na pergaminie. – Nie ma tam żadnego kościoła, ani kaplicy… Tylko drewniany krzyż. Nazywają to miejsce od mieszczącego się tam starego cmentarzyska. Stary dziad opowiadał mu, cytuję: Wieki temu, których już nikt nie pamięta, a ja wiem to od dziada, któremu opowiadał jego dziad i tak dalej, przez te tereny szlak bursztynowy, rzymski, przebiegał. Ja tam nie wiem ile w tym prawdy i kim ci Rzymianie byli, jednak dziadowi swemu wierzę.
     Ciekawe, prawda? Muszę coś pomyśleć, jeżeli chodzi o te ziemie. Nie mogą się zmarnować! Wiem… W Mogilnie buduje się klasztor… Może by tak oni spróbowali schrystianizować te ziemie?****
     Księżna skinęła głową i westchnęła.
     - Warto spróbować. Masz rysunek przestawiający te okolice, biskupie?
     Skinął głową i wyciągnął z szuflady pognieciony szkic, rysowany niewprawną ręką.
     - Czy to nad Vistulą?
     - Nie. Patrz pani, widzisz tę oto rzekę? Mapa niedokładna, rysowana przez mego przyjaciela, ale jest – dodał na usprawiedliwienie. – Nazywana jest Wkrą, bądź Nidą… Pomnychów leży tuż nad nią. Syroczec zaś leży nad… Narwią.*****
     Pokiwała głową, śledząc nierówne linie.
     - Mogę ją zabrać? – spytała.
     - Oczywiście – odparł i zwinął pergamin. Podał jej, a ona schowała go do sakiewki.
     - Dziękuję i… szczęść Boże.
    - Szczęść Boże – mruknął, śledząc wzrokiem wychodzącą kneźnę. Fascynująca kobieta, pomyślał.

     W tym czasie Bożydar zmówił kilka modlitw i pogrążył się w zadumie. Jednak, gdy tylko Emnilda wyszła z zakrystii, poderwał się z klęczek i udał za nią. Szybkie kroki odbijały się echem…
     Tuż przed katedrą rozgrywało się dziwne widowisko, które zgorszyło mężczyznę. Księżna chciała wniknąć we wzburzony tłum, lecz powstrzymał ją łapiąc jej rękę.
     - Pani! – Wskazał rozsierdzonych ludzi. Kobieta nie rozumiała, o co mu chodzi, póki się nie wsłuchała.
     Pod katedrą stali ludzie, czekający na Ungera. Byli wzburzeni tym, co mówił w swoim kazaniu. Wykrzykiwali dziwne rzeczy, np. ‘Gdzie twój Bóg biskupie?’. W rękach trzymali chorą, umierającą dziewczynkę. ‘Modlitwy nie działają!’, ‘Perun nas obroni’!
    Kneźna stanęła jak wryta. Nie spodziewała się, że tylu poddanych może chcieć się sprzeciwić nowej wierze. Miała nadzieję, że to tylko zły sen. Poprosiła Bożydara, żeby ten zabrał ją szybko do zamku. Chciała się położyć i zapomnieć o tym, co widziała.
     A może lepiej nie zapominać? Powinna coś z tym zrobić… To na pewno tylko chwilowy bunt, uspokajała się.

     Wieczorem postanowiła się pomodlić. Udała się do kaplicy, jednak dostrzegła tam klęczącą postać swego strażnika. Nie chciała mu przeszkadzać, wsłuchała się jednak w treść modlitwy.
      - Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium.
     Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną.
     Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque    spiritus malignos,  qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina  virtute, in infernum detrude. Amen.  
     Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen******.
     Kneźna pomyślała, że musi się jej nauczyć.

__________________
*Ojcze nasz któryś jest w niebie […]
**Obecnie Serock (nad Wisłą.)
*** Miejscowość dziś zwana Pomiechówkiem. 
****Dlaczego taki pomysł miał Unger? Ponieważ w 1065 sporządzono tzw. falsyfikat mogileński, według którego z ziemi Serocka i Pomiechówka otrzymywali dziesięcinę. To znaczy praworządni poddani 
*****Poprawicie, jeżeli inaczej się nazywały te rzeki, gdyż szukałam i szukałam, ale nie mogłam się dopatrzeć, od kiedy się je tak ładnie nazywało.
******Modlitwa do Michała Archanioła (być może jest ona późniejsza, jakoś nie mogłam dojść, z którego ona roku)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz